We wrześniu minął rok odkąd oficjalnie prowadzę własną firmę. Dla tych z Was, które nie czytały mnie dodam, że wcześniej wykonywałam zlecenia, rozkręcałam blog, szukałam jedynej właściwej dla siebie drogi. Już na początku drugiej ciąży podejrzewałam, że coś jest nie tak i gdy urodził się R. pod znakiem zapytania stało jego zdrowie. Wiedziałam, że mogę być mu potrzebna na dłuższą metę i urlop macierzyński to za mało. Byłam bardzo zdeterminowana, w zasadzie w grę nie wchodziło inne rozwiązanie jak uniezależnić się od etatu i rozpoczęcie pracy z domu. Udało mi się doprowadzić do sytuacji w której mogłam zarejestrować działalność i żyć z własnej pracy kreatywnej robiąc coś zupełnie innego niż wcześniej. W tym roku, we wrześniu minął rok odkąd prowadzę STUDIO KREATYWNE  i pomagam kobietom projektować wizerunki ich przedsięwzięć i ciężko mi uwierzyć, że było ich prawie 120!

Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moimi wnioskami z ostatniego roku. Jeżeli temat prowadzenia własnej firmy Cię interesuje to musisz wiedzieć, że pisałam już o tym wcześniej:

Kompedium początkującego przedsiębiorcy
Otwieram firmę – Identyfikacja (nie tylko) wizualna

Czego nauczyły mnie 2 miesiące pracy na własny rachunek

praca-z-domu2

NAJWIĘKSZE WYZWANIE PODCZAS PRACY Z DOMU.

Zanim zaczęłam pracować na własny rachunek przeczytałam całą masę tekstów na ten temat. Byłam ciekawa co mnie czeka, jakie wyzwania i trudności. Chciałam się na to jak najlepiej przygtować, aby zmniejszyć ilość spraw, które może mnie zaskoczyć. Tak jak napisałam na początku, byłam bardzo zdeterminowana, aby rozkręcić swoją działalność. Ta determinacja przełożyła sie jednak na pewne skutki uboczne.  Każdą chwilę poświęcałam blogowi lub zleceniom. Wydawało mi się, że nie mogę pozwolić sobie na czas wolny. Parłam do przodu. I dobrze. To było potrzebne w tamtym momencie.

Gdy już jednak wszystko hulało i pędziło poczułam, że ja wciąż próbuję gdzieś dobiec. Gdzieś w bliżej nieokreślone miejsce po dotarciu do którego poczuję, że jestem na miejscu, na mecie. Czułam się coraz gorzej, byłam zestresowana i spięta. STOP!

W końcu dotarło to do mnie. Udało mi się, zrobiłam to co chciałam. Teraz czeka mnie dalsza praca, ale ona nigdy się nie kończy. Nie dobiegnę do mety i nie zakończę wszystkiego. Teraz jest czas, aby spacerować i cieszyć się widokami. Sprawić, aby droga sama w sobie była przyjemnością, bo ta droga to moje życie, a  nie chcę życia odkładać na później.

To było właśnie dla mnie największe wyzwanie. Uświadomić sobie, że życie którym teraz żyję, jest prawdziwe, docelowe, a nie tymczasowe. Wyzwaniem było odnaleźć się w nim, odnaleźć siebie w nowej sytuacji.

[Tweet „Życie nie musi być biegiem z przeszkodami, możesz przez nie spacerować i cieszyć się widokami”]

JAK SOBIE Z TYM PORADZIŁAM?

Będę szczera. Na początku nie wiedziałam co czuję i co jest nie tak (że coś jest nie tak, czułam na pewno). Chwilę mi zeszło, aby dojść do wniosków, które przedstawiłam wyżej. Odcięłam się od aktywności, które nie były konieczne i dałam sobie czas. W efekcie zniknęłam prawie z bloga, a już niemal zupełnie nie udzielałam się na Facebook’u czy Instagramie. Realizowałam zlecenia, które napływały z poleceń i te które pozyskiwała dla mnie ta strona. Czytałam, zastanawiałam się czego mi potrzeba. Dryfowałam na fali i zastanawiałam się w którą stronę popłynąć. Zrozumiałam, że muszę bardziej zrównoważyć swoją pracę, życie rodzinne i w końcu znaleźć miejsce dla samej siebie. To ostatnie zaniedbałam najbardziej. Wtedy odkryłam też, że nie potrafię zaangażować się we wszystkie obszary życia bez uszczerbku na dla któregoś z nich. Np. chcąc lepiej zadbać o dom i posiłki nie potrafiłam odpowiednio skupić się na pracy.

praca na własny rachnek

(zaglądaj za kulisy mojej pracy na >>> Instagram)

Z czasem jednak nabieram równowagi, idzie mi coraz lepiej. To wszystko dzięki temu, że dałam sobie czas, aby zastanowić się czego chcę od mojej codzienności, czyli od mojego życia. Zaczęłam z niego usuwać rzeczy niepotrzebne, usprawniać te, które nie działają dobrze, aby nie zmagać się z nimi niepotrzebnie i nie tracić tak cennych sił. Zmieniam przestrzeń wokół siebie bo zrozumiałam jak duży wpływ ma na mnie i na to jak się czuję. W mieszkaniu spędzam więcej czasu niż kiedykolwiek wcześniej i chcę, aby było to miejsce które kocham, a nie lista spraw niedokończonych (mieszkam w tym miejscu od około 6 lat, ale do tej pory nie mogę powiedzieć, że się urządziliśmy).

[Tweet „O tym jakie jest Twoje życie nie decydują momenty, ale to jak wygląda Twoja codzienność.”]

Ulepszam małymi krokami różne aspekty swojego życia i będzie miało to też wpływ na to co robię zawodowo, ponieważ w jednoosobowej działalności firma to ja. Wciąż korową usługą będą logo i identyfikacje wizualne dla kobiecych biznesów i blogów. Na prawdę kocham to robić i nawet, gdy wydaje mi się, że jestem tym zmęczona to gdy już jestem w trakcie realizacji projektu czuję jak dostaję skrzydeł. Rozumiem wtedy, że to nie projektowaniem jestem zmęczona, a innymi sprawami. Jednak ulepszając swoją codzienność, celebrując ją poniekąd będę tworzyć rzeczy, które i Wam będą ją uprzyjemniać lub ułatwiać. Dlatego postanowiłam przygotować planer/kalendarz ścienny i na ten rok, mimo, że jeszcze dwa miesiące chciałam zrezygnować z tej inicjatywy. Dlatego stworzyłam świąteczne etykietki na prezenty bo chcę cieszyć się szczegółami, a nie robić wszystko na ostatnią chwilę.. Do tej pory w moim sklepie pojawiały się rzeczy pomagające w pięknym prowadzeniu bloga i biznesu, a teraz będą uzupełnione o te bardziej „codzienne”, bo żadna z nas nie jest tylko blogerką, albo tylko kobietą biznesu.

tagi-na-prezenty-do-pobrania-01

kalendarz-na-spirali


Po tym roku pełnym sukcesów, ale i trudniejszych momentów, czuję, że idę w dobrą stronę i zamierzam się tą podróżą cieszyć. Jestem piekielnie ciekawa:

Jakie momenty w Twoim życiu sprawiły, że chciałaś coś w nim zmienić?

Ściskam
Karolina